Odroczony popyt konsumpcyjny oraz eksportowy boom będą główną siłą napędową polskiej gospodarki w 2021 roku. W kolejnych latach determinantą wzrostu gospodarczego staną się inwestycje. Prognozy Organizacji ds. Współpracy Gospodarczej i Rozwoju (OECD), zakładają, że aktywność w polskiej gospodarce, mierzona produktem krajowym brutto (PKB), zwiększy się w 2021 roku o około 3%, po załamaniu w granicach 3,5% w 2020 roku [1]. Inni ekonomiści, spodziewają się odbicia aktywności w polskiej gospodarce o ponad 6%[2] i utrzymanie tego pozytywnego wzrostu również w 2022 roku. W wyniku tego, PKB Polski w horyzoncie kilku lat znajdzie się niewiele poniżej poziomu, który prawdopodobnie osiągnąłby, gdyby nie wybuch pandemii. Pozytywnymi aspektami stały się kwestie dostępności szczepionek przeciw Covid-19 oraz porozumienie na forum UE w sprawie budżetu na lata 2021–2027 oraz Funduszu Odbudowy. „Polska radziła sobie z kryzysem gospodarczym lepiej niż inne kraje europejskie i wydaje się, że kiedy zagrożenie pandemią minie, staniemy przed szansą mocnego odbicia napędzanego odłożonym popytem, efektami substytucyjnymi oraz hojnym strumieniem środków z UE” – napisali ekonomiści z Santander Bank Polska, podwyższając prognozę wzrostu PKB Polski w 2021 roku z 3,9% do 4,6%.
Wszystkie scenariusze dla polskiej gospodarki są uzależnione od rozwoju pandemii oraz od szybkości przeprowadzenia akcja szczepień celem uniknięcia kolejnej fali COVID-19 jesienią 2021 roku. Większość ekonomistów zakłada, że ożywienie rozpocznie się wcześniej niż w drugiej połowie 2021 roku. „Aktywność gospodarcza może zacząć się poprawiać, jeszcze zanim liczba osób uodpornionych zbliży się do progu odporności zbiorowej. W szczególności dotyczy to konsumpcji. Co prawda odsetek osób z odpornością może być wciąż relatywnie niski, ale poprawa warunków pogodowych może spowolnić rozprzestrzenianie się pandemii, umożliwiając znaczny wzrost mobilności konsumentów w drugim i trzecim kwartale 2021 roku”.[3] Przewiduje się osiągnięcie odporności zbiorowej na przełomie trzeciego oraz czwartego kwartału 2021 roku. Powodem optymizmu był okres wakacji, który gospodarstwa domowe wykorzystały do istotnego zwiększenia wydatków konsumpcyjnych. W rezultacie łącznie w pierwszych trzech kwartałach 2020 roku konsumpcja się nie zmieniła, podczas gdy w Niemczech zmalała o około 4%, w Hiszpanii w graniach 10%, a w Wielkiej Brytanii niemal 12%. To pozwala oczekiwać, że po ewentualnym ograniczeniu wydatków na przełomie lat Polacy zwiększą popyt konsumpcyjny. Oczekuję się, że wydatki konsumpcyjne wzrosną o 4,4% lub nawet 5,6%[4]. Popyt konsumpcyjny będzie miał wpływ na różne sektory gospodarki, jednak nie w takiej samej skali. W obliczu nierównomiernie rozkładającego się spowolnienia gospodarczego i przyspieszającej cyfrowej transformacji niektóre podmioty radzą sobie lepiej (nowe technologie, e-handel), inne zdecydowanie gorzej (linie lotnicze, turystyka).
Według danych Eurostatu Polska była jedynym krajem UE, w którym zatrudnienie w trzecim kwartale 2020 roku było wyższe niż przed rokiem. W październiku i w listopadzie 2020 roku fali zwolnień również nie było widać, choć ponownie gospodarka była częściowo sparaliżowana antyepidemicznymi restrykcjami. Efekt jest taki, że w grudniu 2020 roku w badaniu GUS około 29% spośród pracujących respondentów oceniło, że sytuacja epidemiczna może pozbawić ich pracy lub zmusić do zaprzestania działalności gospodarczej. W kwietniu ten odsetek sięgał 48%. Wtedy ekonomiści oceniali, że pandemia podbije stopę bezrobocia rejestrowanego w 2020 roku do około 8%, a w wskaźnik ten wzrósł z 5,5% przed wybuchem pandemii do 6,1% w czerwcu 2020 roku i na tym poziomie się zatrzymał. Dotychczasowe doświadczenia pozwalają zakładać, że do momentu poprawy sytuacji epidemicznej nie zobaczymy wyraźnego pogorszenia sytuacji na krajowym rynku pracy[5]. Perspektywa wprowadzenia na rynek szczepionek może zachęcać firmy do „chomikowania” pracowników w oczekiwaniu na nie tak odległe wznowienie działalności na normalnych warunkach.
Do powstrzymania się od zwolnień wiele przedsiębiorstw skłaniać warunek bezzwrotności pomocy publicznej. W związku z tym prognoz zwiastujących wzrost stopy bezrobocia powyżej 7% nie ma. Optymiści sądzą, że po przejściowym zwiększeniu się w najbliższych miesiącach zacznie ona maleć i pod koniec 2021 roku będzie niższa niż przed pandemią. Pesymiści zaś liczą się z tym, że utrzyma się w pobliżu 6% do końca 2022 roku.
Na perspektywy rynku pracy korzystnie wpływa ożywienie w polskim przemyśle. Ankietowe badania wśród przedsiębiorstw przemysłowych sugerują, że część z nich wobec rosnącego portfela zamówień i braków kadrowych spowodowanych kwarantannami musi zatrudniać dodatkowych pracowników. Tymczasem wiele wskazuje na to, że produkcja przemysłowa utrzyma się na ścieżce wzrostu, na którą wróciła w czerwcu. Polskim producentom sprzyja m.in. dobra koniunktura w przemyśle Niemiec oraz wywołane przez pandemię zmiany w strukturze globalnego popytu. Jedną z nich jest wzrost zapotrzebowania na meble i sprzęt RTV i AGD związany z upowszechnieniem się pracy zdalnej. Inną zaś – większa wrażliwość zagranicznych nabywców na ceny.
Pozytywnym aspektem jest siła Polskich eksporterów i ich zdolności adaptacyjne do zmieniających się warunków rynkowych. Są oni w stanie przejmować część rynków UE we wczesnej fazie ożywienia gospodarczego, tzw. efekt substytucyjny opierający się na pilnowaniu kosztów przez partnerów handlowych i szukaniu tańszych alternatyw produktów, które Polska może zapewnić[6].
Dobra koniunktura w przemyśle w połączeniu z przytłumionym wciąż importem (to w dużej mierze konsekwencja spadku cen ropy naftowej i mniejszego popytu na paliwo) zaowocowała wyraźną poprawą salda wymiany handlowej Polski. To od początku pandemii pozytywnie wpływa na wzrost PKB i większość ekonomistów sądzi, że podobnie będzie w 2021 roku. Niektórzy z nich oceniają, że tzw. eksport netto doda do wzrostu PKB 0,8 pkt proc.[7], a inni oceniają, że nadwyżka w handlu zagranicznym i związana z nią nadwyżka na rachunku obrotów bieżących Polski mają szansę się utrwalić. Będzie to sprzyjało redukcji zadłużenia zagranicznego Polski[8].
Podobnie jak w przypadku innych państw europejskich tempo ożywienia w znacznej mierze będzie zależeć od powodzenia kampanii szczepień. Najlepszy pakiet bodźców zaoferuje szczepionka. Ograniczając transmisję wirusa COVID-19, przywróci zaufanie – tak ważne dla gospodarki – i umożliwi uwolnienie wszystkich oszczędności nagromadzonych w ostatnich miesiącach, powodując mocne ożywienie aktywności gospodarczej[9].
Głównym źródłem różnic w prognozach makroekonomicznych dla Polski, są inwestycje. Niektórzy analitycy spodziewają się odbicia nakładów brutto na środki trwałe o 5,5% w 2021 roku po załamaniu o ponad 8% w 2020 roku.[10] Natomiast analitycy z Banku Citi Handlowy oczekują spadku nakładów o około 1%[11]. „Odbicie w inwestycjach nastąpi najprawdopodobniej w drugiej połowie 2021 roku, gdy poprawa nastrojów będzie wyraźna i gdy rozpocznie się realizacja projektów współfinansowanych z unijnego funduszu odbudowy”. Ich prognozy sugerują, że boomu inwestycyjnego należy oczekiwać dopiero w 2022 roku. Nakłady brutto na środki trwałe zwiększą się wówczas o 11%, a PKB o ponad 5%.
Polska skutecznie zareagowała na pandemię, sięgając po nowe narzędzia polityki pieniężnej, takie jak skup długu skarbowego przez bank centralny. Przyczyniło się to do minimalizacji skutków kryzysu wywołanego pandemią. Od początku pandemii NBP skupił około 50% nowo wyemitowanego długu skarbowego, co odpowiada poziomowi Banku Anglii[12].
Ważną kwestią w 2021 roku będzie dalsze luzowanie polityki pieniężnej, aby poradzić sobie
z konsekwencjami kryzysu i ryzykiem nowego lockdownu[13]. Przewiduje się dwa kanały luzowania polityki pieniężnej:
NBP nie będzie dokonywał bezpośrednich zakupów długu korporacyjnego, głównie z przyczyn technicznych, ponieważ na rynku brakuje instrumentów o wysokim ratingu. Jeszcze przed pandemią pojawiły się niepokojące sygnały presji inflacyjnej w Polsce, w efekcie których inflacja znacznie przekroczyła stopę procentową NBP, co oznacza, że utrzymywanie depozytów czy obligacji w polskiej walucie jest nieopłacalne ze względu na ujemny realny zwrot.
Dodatkowymi ryzykami są nadal kwestia unijnego budżetu i „państwa prawa”, która nie została w pełni rozstrzygnięta. Będzie to stałe, nieprzewidywalne ryzyko dla waluty polskiej, w szczególności
w sytuacji, gdy jakieś konkretne działania polskiego rządu przekroczą w opinii UE dopuszczalne granice.
W przypadku pytań, prosimy o kontakt na office@drlewandowski.eu
_____________________
[1] Dariusz Lasek, wiceprezes TFI PZU.
[2] Opinia ekonomistów z amerykańskiego banku Goldman Sachs.
[3] Analitycy z Banku Citi Handlowy.
[4] Ekonomiści z Citi Handlowego oczekują, że w 2021 roku wydatki konsumpcyjne wzrosną o 4,4% po spadku o 4% w 2020 roku. Natomiast Analitycy z Santander BP spodziewają się wzrostu o 5,6%, po spadku o 3,7% w 2020 roku.
[5] Kamil Łuczkowski, ekonomista z Banku Pekao.
[6] Na bazie raportu analityków z Banku Santander.
[7] Opinia analityków z Credit Agricole Bank Polska.
[8] Opinia analityków z PKO BP.
[9] Christopher Dembik -Dyrektor ds. analiz makroekonomicznych w Saxo Banku.
[10] Opinia analityków z Banku Santander BP.
[11] Opinia analityków z Banku Citi Handlowego.
[12] Christopher Dembik -Dyrektor ds. analiz makroekonomicznych w Saxo Banku.
[13] Według Christophera Dembika.
Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług zgodnie z Polityką prywatności. Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do plików cookies w Twojej przeglądarce. Więcej informacji znajdziesz w naszej polityce prywatności
The cookie settings on this website are set to "allow cookies" to give you the best browsing experience possible. If you continue to use this website without changing your cookie settings or you click "Accept" below then you are consenting to this.